czwartek, 12 sierpnia 2010

Tablica

- Mam nadzieję, że wmurowanie na Pałacu Prezydenckim tablicy upamiętniającej ofiary katastrofy smoleńskiej zostanie odebrane jako znak dobrej woli - skomentował Donald Tusk odsłonięcie pamiątkowej płyty. To nadzieja niczym nieuzasadniona, bo to co przymocowano do ściany i okoliczności w jakich to zrobiono trudno nazwać upamiętnieniem czyjejkolwiek śmierci.
Wystarczy przeczytać co napisano na tablicy, by nie mieć wątpliwości, że nie upamiętnia ona tragicznie zmarłych, ale informuje jedynie, że po katastrofie smoleńskiej przed pałacem „gromadzili się licznie Polacy zjednoczeni bólem i troską o losy Państwa”. Wystarczy przyjrzeć się kto i w jaki sposób dokonał odsłonięcia tablicy – zrobili to nagle i w pośpiechu wiceprezydent Warszawy oraz szef Kancelarii Prezydenta – by mieć pewność, że jeśli zgodnie z tym co mówi premier miała to być tablica upamiętniająca ofiary katastrofy, to nie tak ta uroczystość powinna wyglądać, zwłaszcza gdy się czci pamięć dwóch prezydentów państwa polskiego i wielu jego czołowych przedstawicieli, wśród nich także politycznych przyjaciół Tuska.
To co dziś z inicjatywy polityków PO zrobiono na Krakowskim Przedmieściu dobitnie pokazuje jak mało mają klasy i jaki jest ich stosunek do ofiar katastrofy. W pośpiechu wmurowali tablicę, która niczyjej śmierci nie upamiętnia, a ma jedynie dać alibi, aby krzyż i modlących się przy nim ludzi sprzed pałacu wreszcie usunąć. Oni nie chcą oglądać modlących się za tragicznie zmarłych pod Smoleńskiem tylko dlatego, że wśród ofiar tragedii był znienawidzony przez nich człowiek. Boją się pamięci o nim.

5 komentarzy:

  1. Czołem Marku!!!
    Czy zajmowanie się właśnie tym należy do zajęć LUDZI kulturalnych? Nie pretendując jednak, palę Cohiba Behike 56 i oglądam doskonały film AGORA, reżysera Alejandro Amenbara. I jedno i drugie są świetne. Utwierdzają mnie tylko w tym, że tym, co się dzieje TERAZ podniecają się tylko głupcy, którzy znaleźć nie mogą swojego porządku i matriarchatu. Ja jeszcze do nich należę, choć TYM się już nie zajmuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. I jeszcze: ostatnio oglądałem dwa filmy. Polskie. Różyczka. Mistyfikacja. Polecam.
    Fikcja oparta na rzeczywistości jest dużo lepsza niż rzeczywistość.

    OdpowiedzUsuń
  3. Polecę Wam tu, w tej materii, pogląd Czesława Bieleckiego - człowieka jak najbardziej kulturalnego.
    Sam lubię go od dawna, bo to mądry facet. Nie tylko architektonicznie czy urbanistycznie, ale także historycznie i społecznie.
    http://www.rp.pl/artykul/520265.html

    Gdybym ja był prezydentem, za doradcę wziąłbym raczej jednego Bieleckiego, niż pięciu Nałęczy. No, ale nie jestem ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam kolegów :) Dzięki za odwiedziny w mojej samotni, gdzie próbuję po swojemu nazywać to, co mnie otacza. Nie sądzę abym był podnieconym głupcem, który nie może znaleźć swojego porządku. Ja swój wewnętrzny ład mam, a ten na zewnątrz nie podoba mi się i daję temu wyraz. Uważam, że skoro rzeczywistość nie jest dość dobra, to trzeba próbować ją zmieniać choćby słowem, a nie uciekać w fikcję, na dodatek uważać taką ucieczkę za przejaw mądrości.
    O krzyżu na Krakowskim Przedmieściu trzeba rozmawiać, bo jego historia pokazuje jacy dziś jesteśmy my Polacy, jakie jest nasze państwo, jaki jest polski Kościół. Mówi o tym z troską osoba, która ideowo jest mi obca - prof. Maria Szyszkowska. Mówi o tym w sposób, który nie pozwala mi uznać jej za głupią. Przekonajcie się zresztą sami:
    http://www.rp.pl/artykul/523664.html
    P.S. Każdy prezydent ma takich doradców na jakich zasługuje (odpowiednich do jego poziomu). Podobnie jak wyborcy mają takiego prezydenta, na jakiego głosowali...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tylko zapewnię, że pisząc o podnieconych głupcach nie miałem na myśli Ciebie Marku. Sam się do nich zaliczyłem, zastrzegając jednak, że podniecam się, jeśli już, to fikcją. Nałęcz, Bielecki, Szyszkowska? Wolę Witkacego, a z żyjących Mrożka. Co do P.S.: podobno poprzednio mieliśmy wszyscy jednego Prezydenta, niezależnie czy ktoś na niego głosował, czy nie, co okazało się nie po głosowaniu, ale dopiero teraz. Ja wtedy nie głosowałem na Prezydenta. Teraz mi się udało i mam takiego na jakiego głosowałem. Chętnie zasłużyłbym na to, aby być jego doradcą np. w sprawie cygar. Mam też wrażenie, że to Prezydent wybiera sobie doradców. Nie wybiera zwykle tych z przeciwnej opcji politycznej. Nie wybiera ich, ponieważ na nich nie zasługuje? Komorowski z pewnością nie zasługuje na Olszewskiego, Macierewicza,czy Kryże. Z tego mimo, że to tylko rzeczywistość, cieszę się nawet.

    OdpowiedzUsuń