środa, 8 czerwca 2011

Byście potem nie mówili, że nie wiedzieliście...


Nie będę się oburzał, bo lekarz zabronił mi się denerwować. Nie będę się silił na artykułowanie tego co myślę, bo inni myślą podobnie i już to wyartykułowali. Po prostu przytoczę ich słowa, bo są ważne. Niech każdy je przeczyta, by potem nie mówił, że nie wiedział na jaką władzę głosował.

"Bez rozgłosu przeszło wczorajsze podpisanie przez Komorowskiego ustawy o Systemie Informacji Oświatowej. A to de facto i de iure budowa państwa totalitarnego, w którym władza publiczna będzie o obywatelach wiedziała wszystko" - napisał Paweł Pietkun na portalu Nowy Ekran.
"Podpisana przez Komorowskiego ustawa jest jednym z najgroźniejszych aktów prawnych, jakie powstały w Rzeczpospolitej. Nawet komuniści nie posuwali się tak daleko" - pisze dalej autor. "Ustawę tak ochoczo podpisaną przez prezydenta oprotestowali m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Związek Nauczycielstwa Polskiego i niemal wszyscy opozycyjni parlamentarzyści. Już na starcie będzie dotyczyć ok 7 milionów osób, w większości nieletnich".

Czym jest ów System Informacji Oświatowych? To będzie jedna z najobszerniejszych baz danych zawierających informacje o wszystkich uczniach szkół w Polsce. Informacje wyjątkowo głęboko sięgające w prywatność nie tylko samych uczniów, ale również ich rodzin i przyjaciół – znajdą się tam bowiem również dane wrażliwe, czyli wszystkie informacje na temat stanu zdrowia, preferencji seksualnych, wizyt w poradniach zdrowia psychicznego, wizyt w szpitalach.

- Wypisywanie biografii, że ktoś siusiał do siódmego roku życia w łóżko, to nie są kwestie, którymi powinien zajmować się rząd i ministerstwo - bezskutecznie przekonywał wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski. Obie izby parlamentu i prezydent poparli kontrowersyjny projekt. - Świat Orwella się przed nami otwiera, kiedy każdy jest obserwowany przez wielkiego brata, kiedy wychowanie dzieci stanowi przedmiot zainteresowania państwa i głębokiej interwencji w prywatność rodzinną - powiedział senator.
- To zaskakujące, żeby po dwudziestu paru latach budowy wolnego i demokratycznego państwa nagle zaczynać znowu gromadzić akta i to akta dotyczące sześciolatków - zaznaczył Romaszewski, który w PRL był działaczem opozycyjnym i walczył o prawa człowieka.

Na koniec refleksje Jerzego Lackowskiego, opublikowane w Salonie24:
"Nie mogę nie stwierdzić, iż najbardziej zdumiewa, iż taki akt prawny powstał w demokratycznym kraju z inicjatywy władzy, która głosiła, iż trzeba ograniczyć rolę państwa. Tymczasem dokonuje ona destrukcji zadań państwa potrzebnych obywatelom, a wprowadza unormowania, które mogą stać się groźnym dla obywateli narzędziem w jej rękach" - pisze Lackowski.
"I tak w oświacie minister edukacji uważa, iż nie jest jej obowiązkiem troska o miejsca do nauki dla dzieci, ale za to pragnie o tych dzieciach wiedzieć nie mniej niż rodzice. To wydaje się jedną z najbardziej charakterystycznych cech działań obecnego rządu, pragnącego nie tyle działać dla dobra obywateli, ale chcącego ich kontrolować, z tłumaczeniem im, że to dla ich dobra" - konstatuje.
Czy wszystko jasne?