środa, 6 stycznia 2010

Eurokomunizm

"Bary, kawiarnie, puby i dyskoteki bez papierosowego dymu? Zakaz palenia w lokalach gastronomicznych i rozrywkowych chcą wprowadzić posłowie z podkomisji zdrowia. Papierosa będzie można ewentualnie zapalić tylko poza lokalem, bo nie będzie w nim nawet palarni - tak przewiduje najnowsza wersja projektu tak zwanej ustawy antynikotynowej" - czytam w Wirtualnej Polsce.
Co za brednie! Tak drakońskie restrykcje to komunizm w wydaniu europejskim. Dlaczego zajmują się tym posłowie i urzędnicy? Przecież to powinien regulować rynek. Po co zabraniać palić wszędzie i wszystkim? Decyzję w sprawie czy w lokalach gastronomicznych wolno palić powinni podejmować ich właściciele.
Powie ktoś, że wtedy byłoby wolno palić prawie wszędzie. Prawie robi jednak różnicę i oznacza, że mimo wszystko byłyby lokale dla niepalących. Że byłoby ich dużo mniej niż tych zadymionych? Tego pewnym być nie można. Kto wie jak zareagowałby rynek? Może znaleźliby się restauratorzy, którzy by dostrzegli szansę w knajpach bez nikotyny, zwłaszcza że - jeśli wierzyć statystykom - osób niepalących przybywa.
Niech więc rynek i właściciele lokali decydują o wprowadzeniu zakazu palenia lub nie. A klienci niech wybierają miejsca, gdzie chcą zjeść, wypić lub potańczyć. Jeśli lubią przy ty popalić niech mają prawo to robić. Przecież nie będą nikomu przeszkadzać, bo ci co dymu nie lubią będą w innym lokalu.

4 komentarze:

  1. Ciekawy i odważny tekst.
    ale,chyba nie tędy droga aby ustawodawstwo,tworzył rynek.
    Palenie to powolne przyśpieszenie śmierci,no to idźmy dalej i pozwólmy właścicielom sklepów z bronią też decydować komu chcą i ile sprzedawać broni w imię wolności oczywiście...
    Niech posłowie uchwalają mądre i rozsądne przepisy z zasadą kompromisu zadowalającego wszystkie strony a nie tych co lepiej lobbują.
    O to powinniśmy się upominać u polityków.

    pomyślności

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałem dziś Jacku w książce Krzysztofa Teodora Toeplitza pt. "Droga tytoniu", iż obliczono, że noworodek w Nowym Jorku wchłania tyle szkodliwych związków z atmosfery, jakby palił dwa papierosy dziennie. Mimo to nikomu nie przychodzi do głowy, by zakazać ludziom jeździć po mieście autami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, tytuł książki brzmi "Tytoniowy szlak". Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ponieważ w NY mamy rozsądnych polityków,których niestety brakuje w warszawie przy ul Wiejskiej.
    same wyniki badań są ciekawe.

    Jacek
    Stały czytelnik.
    pomyślności.

    OdpowiedzUsuń