środa, 20 stycznia 2010

Czepialscy

Najpierw czepiali się Franciszka Smudy, trenera piłkarskiej reprezentacji Polski, że zgodził się na styczniowy wyjazd kadry do Tajlandii na turniej o Puchar Króla, bo – jak twierdzili – to wyjazd szkoleniowo nieuzasadniony, bo w styczniu w piłkę grają tylko w Anglii, bo nasi piłkarze, mający akurat zimowe wakacje, będą bez formy.
Może termin turnieju najbardziej optymalny nie jest, ale skoro kadrowicze nie mają ligowych obowiązków, to jest to idealna okazja, by ich zabrać na kilkanaście dni do ciepłego kraju i nie tylko z nimi potrenować, ale także sprawdzić w towarzyskich meczach przydatność kandydatów a także taktyczne pomysły nowego opiekuna reprezentacji. Morten Olsen, selekcjoner Duńczyków, którzy też grają w Pucharze Króla, jest doświadczonym trenerem i kolejny raz przyjeżdża w styczniu do Tajlandii, może więc jakieś szkoleniowe uzasadnienie w tym widzi.
Teraz napadli na Smudę z powodu żony, która pojechała z nim do Tajlandii. Jak twierdzi trener – a nie ma powodu mu nie wierzyć – małżonka jest tam na jego koszt. Niektórym dziennikarzom mimo to nie podoba się, że do takiej sytuacji doszło. „Smuda nie pojechał do Tajlandii na wakacje, ale do pracy. Skoro zabrał małżonkę, to znaczy, że nie traktuje tej pracy poważnie – oburza się Michał Pol. A Pawła Czado ciekawi „co Smuda odpowie kadrowiczom, jeśli oni będą chcieli zabrać małżonki na kolejne zgrupowanie?”
Czy obecność żony trenera na zgrupowaniu kadry to wystarczający powód, by uznać jego stosunek do swojej pracy za niepoważny? Nie sądzę. Gdyby zgrabna pani Smudowa przechadzała się w bikini obok boiska, na którym trenują kadrowicze i słała promienne uśmiechy mężowi, piłkarze i sam trener mogliby być lekko rozkojarzeni. Jeśli jednak małżonka nie towarzyszy Smudzie podczas treningów i odpraw, to nie ma się co czepiać.
A co do kwestii, że zawodnicy też mogliby zechcieć zabrać swoje żony na zgrupowanie, nie widzę problemu. Historia zna przypadki, że kobiety towarzyszyły reprezentantom niektórych krajów na obozach treningowych i to przed ważniejszymi turniejami niż Puchar Króla. Nie można też wykluczyć, że pomysł zabrania własnych pań akurat do Tajlandii niekoniecznie spodobałby się piłkarzom. Ciekawe co by odpowiedział red. Czado, gdyby niektórzy kadrowicze taką propozycję skwitowali słynną anegdotą o wożeniu drewna do lasu.
Ale dałem czadu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz