czwartek, 3 marca 2011

Astma

„Przychodzi Marit do lekarza, a lekarz do niej mówi: - Z astmą jeszcze nikt nie wygrał”.
Dowcip usłyszałem w pracy. O norweskiej narciarce-astmatyczce mówi dziś pół świata. Czy zażywane przez Marit Bjoergen za zgodą sportowych władz lekarstwo, które zawiera budezonid i formoterol, umieszczone na liście zakazanych środków dopingujących, wyrównuje jedynie szanse osób chorych na astmę, czy daje im przewagę nad rywalkami takich leków nie przyjmującymi?
Opinie są różne. Mnie najbardziej przekonuje wygłoszona przez specjalistę chorób płuc prof. Kazimierza Roszkowskiego-Śliża, który nie ma wątpliwości, że zażywane przez Norweżkę lekarstwo pomaga jej nie tylko niwelować skutki choroby, ale także stawia ją w lepszej sytuacji od zdrowych rywalek. Nie będę tu wyjaśniał szczegółowo argumentacji profesora – kogo to interesuje może kliknąć w jego nazwisko i wszystkiego się dowiedzieć. Powtórzę za nim tylko jedno: „Każdy sportowiec wyczynowy powinien być zdrowy. Nie słyszałem, by kierowcą Formuły 1 została osoba o upośledzonym wzroku. /.../ W sporcie zawodowym, gdzie chodzi także o zarabianie wielkich pieniędzy, muszą być czyste reguły gry”.
A w przypadku Marit Bjoergen jasne nie są. Dlaczego chora na astmę kobieta biega wyczynowo na nartach skoro – jak twierdzi prof. Roszkowski-Śliż, a to przecież specjalista chorób płuc - leki brane przez astmatyka mogą przy wielkim wysiłku prowadzić do schorzeń układu krążenia, a także do odległych w czasie skutków ze skróceniem życia włącznie? Owszem, chorując na astmę biegać na nartach można, ale tylko rekreacyjnie, w ramach rehabilitacji. Ale ryzykować zdrowie i życie dla sławy i pieniędzy?
„Startuj, ale nie bierz leków z listy zabronionych. Startuj, lecz nie szukaj swej przewagi w fakcie, że jesteś chory” – mówi Kazimierz Roszkowski-Śliż. Właśnie. Profesor twierdzi, że gdyby astmatyk stanął na starcie biegu bez zażycia leku jego stan fizjologiczny byłby zbliżony do stanu człowieka zdrowego – nie ma wysiłku, nie ma skurczu oskrzeli, który powoduje problemy z oddychaniem. Szanse są równe.
Dzięki zażyciu znajdującego się w leku dopingu pojemność płuc chorego zwiększa się co najmniej o 10 procent. Choroba tworzy więc sytuację uprzywilejowaną dla biorącego lek jeszcze przed startem. Na dodatek – uważa profesor - zażyte specyfiki chronią przed zimnem i wysiłkiem, które powodują skurcz oskrzeli. Tej ochrony zdrowa osoba nie ma i dlatego rzęzi z wysiłku na podbiegach podczas gdy astmatyk wspina się pod górę bez najmniejszych objawów zmęczenia. To kolejna przewaga biorącego lek, tym razem wykorzystywana już w trakcie biegu.
Jaki stąd wniosek? Niech każdy wyciągnie go sam. Ja już to zrobiłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz