czwartek, 20 maja 2010

Dowcip

W wileńskiej galerii sztuki przewodnik pokazuje zwiedzającym cykl obrazów „Okropności wojny”. Mówi tak: „Na pjerszym obrazje matka rodzjiny – zaszeczolona w progu wlasnego domostwa... krew... w dalji zachód slońca... Proszę dali!... Teraz widźimy najstarszego syna rodziny – skluty bagnetami... krew... w dalji zachód slońca... A otóż starsza córka rodziny – zgwalcona, brzucho rozprute... krew... dalji zachód slońca... To znowu najmłodsze dzjecji rodziny, przybite do drzwi rodźinnego domu... krew... w dalji... Nareszcie sam ojciec rodziny – siedzi na przyzbie i... czemuś placze... (cytat z bloga kolegi Dixi).

To dowcip dedykowany tym, którzy się dziwią, że jeden z kandydatów na prezydenta, który miesiąc temu stracił w lotniczej katastrofie najbliższą rodzinę i bliskich przyjaciół, nie opowiada rubasznych kawałów o konkurentach, nie nosi kolorowej marynarki i zamiast pokazywać się w telewizji woli przeżywać swój ból w ciszy i spokoju.

1 komentarz:

  1. Przewodników po galeriach sztuki (abstrahując od polityki), raczej, nie polecam! W większości posiadają oni, bowiem, tę swoistą manię opowiadania ludziom tego, co, przecież całkiem wyraźnie, widać na obrazach (w tym konkretnym wypadku rycinach). Pieprzą najczęściej takie farmazony, jakby mieli do czynienia z wycieczką ślepców, albo kompletnych kretynów ... Naprawdę, czasem aż trudno się zorientować ... Przynajmniej takie to sprawia wrażenie, a może być, nawet, nieco irytujące - dla mnie na pewno by było.
    Kiedyś, jedną taką wycieczkę, podsłuchałem (co zresztą trudne nie jest, bo owe prawdy, często objawione, głoszone nie tylko są głośno ale i wszem i wobec) i, przynajmniej ja, na miejscu tych zwiedzających, za takie impertynencje, bym się, po prostu, obraził - gdybym się, oczywiście, obrażał ...
    Zresztą, dowcipy już z tego, jak widzę, powstają. Słusznie.

    OdpowiedzUsuń