czwartek, 1 kwietnia 2010

Przypadkowy turysta

Obejrzałem "Przypadkowego turystę" Lawrence'a Kasdana z Williamem Hurtem, Kathleen Turner, Giną Davis i Billem Pullmanem. To jeden z tych filmów, o których mało kto słyszał, tym bardziej obejrzał, choć nakręcono go 22 lata temu.
Zwyczajna historia opowiedziana bez fajerwerków. Pokazująca jedynie emocje, ale w sposób, który wciąga. Tworząca nastrój, któremu człowiek się poddaje. Skłaniająca do refleksji nad własnym życiem, do stawiania pytań o to, kto jest dla nas ważny. Po tym filmie - z myślą o kimś z kim byłem kiedyś bardzo blisko - napisałem w notatniku: Nie wiem czy ty mnie potrzebujesz, ale ja potrzebuję ciebie, dzięki tobie wiem kim jestem i kim chcę być.
Magia kina? Moja nadwrażliwość? Co sprawia, że człowiek pisze takie rzeczy?

1 komentarz:

  1. Przykre jest w tym wszystkim to, że współczesny człowiek wychodzi z założenia, iż łatwiej jest zbudować coś od nowa niźli naprawić to, co już jest...A podobno nieszczęścia łączą ludzi...

    OdpowiedzUsuń