czwartek, 17 lutego 2011

Fajni

Zastanawiałem się jak najkrócej sformułować różnicę między polityką uprawianą przez obecny rząd i prezydenta, a tą jaką prowadzili bracia Kaczyńscy gdy kierowali naszym krajem? Odpowiedź znalazłem w polskim „Forbesie”, w artykule Krystyny Doliniak zatytułowanym „Niepokorny Orban”. W tekście tym autorka cytuje premiera Węgier, który zwykł powtarzać: „Polityka jest klubem wojowników. Nauczyła mnie, by koncentrować się na celach, a nie okolicznościach”.
Viktor Orban precyzyjnie uchwycił to, co różni premiera Tuska i prezydenta Komorowskiego od ich poprzedników. Dla polityków PO ważniejsze od tego aby skutecznie reformować polskie państwo jest wykonywanie pustych gestów i umizgiwanie się do wyborców. Bardziej od stanowczego podnoszenia na forum UE i w kontaktach z Rosją ważnych dla Polaków kwestii dbają o wspomniane „okoliczności”, a więc o to, aby nie drażnić innych i dobrze wyglądać z nimi na zdjęciach.
To dlatego po blisko czterech latach rządów obecnej władzy nie przybywa w Polsce miejsc pracy, rosną za to podatki, ceny i dziura w finansach państwa. O tym jak ta różnica w podejściu do polityki odbija się na międzynarodowej sytuacji naszego kraju trafnie ocenił były prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko w wywiadzie dla tygodnika „Uważam Rze”: „Polska traci pozycję regionalnego lidera. To smutny fakt /…/ Unia pozbawiona jest takich polityków jak Lech Kaczyński, wielkich Europejczyków rozumiejących, że polityki europejskiej nie robi się tylko w Brukseli, Paryżu, Berlinie, ale również w Mińsku, Kiszyniowie, Tbilisi, Kijowie”.
Dla Jarosława Kaczyńskiego, który wspólnie z bratem uprawiał i nadal – jako jedyny w Polsce – uprawia realną politykę, najważniejsze było i jest zdobycie władzy po to, aby przy jej pomocy coś konkretnego zrobić – zreformować kraj i umocnić jego międzynarodową pozycję. To dlatego byli i do dziś są tak ostro atakowani, bo śmieli głośno powiedzieć, że III RP im się nie podoba i mieli własne pomysły na jej zorganizowanie i usytuowanie w Europie.
Dla całej reszty polskich polityków liczą się tylko pozory działania, sięganie po władzę jedynie dla niej samej. Z obawy przed jej utratą zamiotą pod dywan każdą aferę, nie zrobią żadnej reformy, która naraziłaby ich na utratę społecznego poparcia, a na międzynarodowym forum nie postawią twardo ani jednej ważnej dla Polski sprawy, aby móc dalej poklepywać się po plecach z Putinem, Merkel i Sarkozym i wciąż uchodzić za Europejczyków.
Oczywiście nie wielkich, takich co realnie coś znaczą i o których mówił Juszczenko. Oni chcą być tylko „fajni” i należeć do „dobrego” towarzystwa.
A Polska i Polacy? Zostawmy to na boku. Kogo to dziś obchodzi poza jednym facetem uznanym przez „fajnych z dobrego towarzystwa” za oszołoma.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz