środa, 9 czerwca 2010

Dyzma

Ktoś kiedyś powiedział o Franciszku Smudzie, że to Nikodem Dyzma polskiego futbolu. Obserwując od dawna szkoleniową działalność „Franza” podejrzewałem, że to może być prawda. Po wczorajszej porażce polskiej reprezentacji 0:6 z Hiszpanią nie mam co do tego wątpliwości.
Smuda tłumaczy klęskę tym, że „my byliśmy już po sezonie, na wakacjach, a Hiszpanie przygotowują się do mistrzostw świata i tam będą walczyć o złoty medal”, ale to tylko część prawdy o tym meczu. Nie musieliśmy przegrać tak wysoko i w tak fatalnym stylu gdyby „Franz”, zamiast pozwolić swojej odmładzanej drużynie grać radosny futbol, zalecił jej jakąkolwiek dyscyplinę taktyczną.
Kiedy się staje do walki z mistrzami Europy, najpoważniejszymi kandydatami do mistrzostwa świata, z drużyną w której gra najzdolniejsza generacja piłkarska w historii hiszpańskiego futbolu, to wystarczy mieć choć trochę wyobraźni, by wiedzieć, że otwarta konfrontacja z takim rywalem musi się skończyć katastrofą. Próbując prowadzić własną grę Polacy powinni jednocześnie bardziej zadbać o asekurację własnych tyłów, bo wiadomo co potrafią tacy piłkarze jak Iniesta, Xavi, Villa czy Torres.
Smuda myślał, że jakoś to będzie, że jego chłopcy będą grać swoje i w ten sposób dotrwają jakoś do końca meczu bez większych strat. Już po kwadransie okazało się, że Hiszpanie nie pozwolą naszej drużynie grać tak jak chciał „Franz”. Mimo to nasz selekcjoner nie skorygował planu taktycznego, poprowadził naszą reprezentację do klęski, jakiej dawno nie poniosła – ostatni raz ulegliśmy równie wysoko, bo 1:7 Związkowi Radzieckiemu w 1960 roku.
Wiem, że dla obu drużyn był to tylko mecz kontrolny, że Smuda buduje nową reprezentację i eksperymentuje. Jednak rywalizacja z tak wymagającym rywalem jak Hiszpania – nawet towarzyska – to jednak okoliczność specjalna, która nakazywała takie ustawienie zespołu, żeby nie doszło do kompromitacji. „Franz” nie zdołał jej uniknąć i przejdzie do historii polskiego futbolu jako odpowiedzialny za jedną z najbardziej przykrych porażek drużyny narodowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz