wtorek, 27 lipca 2010

Trauma

Jarosław Kaczyński nie potrafi uporać się z emocjonalnymi problemami związanymi ze śmiercią brata Lecha. Tylko tym mogę wytłumaczyć jego słowa, że jeśli ktoś zamierza usunąć sprzed Pałacu Prezydenckiego krzyż bez postawienia w jego miejsce pomnika ofiar lotniczej katastrofy pod Smoleńskiem, to popełni „ciężkie moralne nadużycie”. Jedynie w taki sposób da się uzasadnić przyzwolenie, aby poselskiemu zespołowi badającemu przyczyny katastrofy przewodniczył poseł, który na wstępie swojej pracy wygłasza tezę o zamachu. Owszem, zamach to jedna z czterech prawdopodobnych ewentualności dopuszczanych przez badającą wypadek prokuraturę wojskową. Ale to tylko jedna z hipotez, więc jeśli zespół powołany przez opozycję ma mieć znamiona powagi, powinien mu przewodniczyć ktoś mniej kontrowersyjny, za to bardziej ważący słowa.
Trauma byłego premiera jest zrozumiała, ale w polityce zgubna, gdyż prowadzi do zachowań szkodliwych dla opozycji, a w konsekwencji dla względnej równowagi na scenie politycznej. Tymczasem silna opozycja potrzebna jest dziś w Polsce jak nigdy dotąd dla kontrolowania poczynań a raczej WSKAZYWANIA BEZCZYNNOŚCI coraz bardziej rozszerzającej swoje wpływy partii rządzącej. Trudno będzie PiS tę rolę pełnić w atmosferze histerycznych zachowań wokół krzyża a także kontrowersji wokół poselskiego zespołu. Kaczyński musi jak najszybciej poradzić sobie ze smoleńską traumą, aby po przegranych wyborach prezydenckich, ale przywracających mu status silnego i poważnego lidera opozycji, kontynuować rozszerzanie centro-prawicowego elektoratu.
Ostatnie wybory do władz PiS wskazują, że partia ta zamiast otwierać się na coraz nowe konserwatywno-liberalne nurty wróciła do starych twarzy i starych okopów. To sygnał, że szanse na prowadzenie przez tę formację rzeczowego a nie emocjonalnego dyskursu politycznego z rządem i nowym prezydentem są coraz mniejsze. Dobrze wiem, że poważny dyskurs o sprawach Polski od dawna torpeduje grupa trzymająca władzę, zastępując go politycznym marketingiem, ale jedynym sposobem, aby ów dyskurs na niej wymóc jest zadawanie władzy trudnych pytań o obietnice złożone trzy lata temu i podczas ostatnich wyborów prezydenckich, a nie kłótnie o krzyż na Krakowskim Przedmieściu. Polska to coś więcej niż kawałek ziemi, na której krzyż stoi. A skoro Polska jest najważniejsza...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz