środa, 6 października 2010

Kompromis

W „Polska The Times” czytam, że agentki izraelskiego Mossadu, których tajne misje mogą wymagać uprawiania seksu z inwigilowaną osobą, dostały błogosławieństwo Ariego Szwata, rabina z Tel Awiwu.
W pracy „Nielegalny seks dla dobra bezpieczeństwa narodowego” szczególnie interesująca jest opinia rabina dotycząca agentek będących w związku małżeńskim. Otóż w tym przypadku Ari Szwat interpretując żydowskie prawo religijne uznał, iż jeśli dobro misji wymaga zaangażowania mężatki, jej mąż powinien się z nią rozwieść, a po zakończeniu misji, ponownie poślubić. „Po akcie seksualnym (agentki z osobą, nad którą ona pracuje) jej mąż będzie mógł przyjąć ją z powrotem” - napisał rabin.
Co za praktyczne podejście do wydawać by się mogło nierozwiązalnego dylematu moralnego. Idealny kompromis. Tylko co zrobić z uczuciami, z emocjami, z miłością? Zabić? Złożyć na ołtarzu ojczyzny? Jeśli tak, to znaczyłoby, że w obliczu państwa i Boga człowiek jest nikim. Takie państwo i taki Bóg nie podobają mi się.
Nie jestem może kimś wyjątkowym, ale zerem też nie jestem. A może tylko tak mi się wydaje? Może dla nikogo nie jestem ważny? Może mam być tylko przydatny i o nic nie pytać? Nie mieć dylematów moralnych, tylko być pożytecznym idiotą?

1 komentarz:

  1. Napisano nie tylko "nie cudzołóż" (hebr. lo tinaf, lo tin'Af, dosł. nie cudzołóż, nie zdradzaj, nie czyń wiarołomstwa, nie bądź rozwiązły), ale nawet "unikaj pożądliwego spojrzenia" (Mt 5,27-30).

    Interpretacja zarówno prawa boskiego, jak i ludzkiego nie zna granic.

    Uważam, że każdy dla usprawiedliwienia swoich złych uczynków tworzy nową moralność, interpretując prawo boskie na własne usprawiedliwienie.

    OdpowiedzUsuń